24 czerwca 2015

To jedno zdjęcie...

Uwielbiam oglądać zdjęcia. Sięgać pamięcią do dawnych czasów...wspominać. W swoich albumach znajduje dawne dni. Niektóre wywołują na mojej twarzy uśmiech, inne wręcz odwrotnie przygnębienie i smutek, są też takie które nie wzbudzają żadnych emocji.
Dziś gdy tylko dzieci pozwoliły mi na chwilę relaksu ( zrobiły sobie drzemkę popołudniową) wyciągnełam z szafki zdjęcia...te stare z mojego dzieciństwa. Ja- z kucykami...mała chłopczyca która nie bała się wchodzić na drzewo czy grać w piłkę z kolegami. Na jednym ze zdjęć z lalką w rękach i zapłakana a na innym z braciszkiem  -uroczym blondynkiem w loczkami. Oglądam i nie wierzę-Kurczę jacy jesteśmy młodzi...moi rodzice...i my tacy mali...Rodzina jak z obrazka. Zdjęcie za zdjęciem-wspomnienie za wspomnieniem. Do momentu gdy w moich rękach znalazło się to jedno ujęcie....moje ulubione. Zrobione przez kogoś ukradkiem...nie pozowane, nie planowane. W 100 % szczere, pełne emocji i uczuć. A na nim ja i mój tato...pamiętam ten dzień...tą sytuację i tą chwile. Wesele mojej cioci...i my wygłupiający się przed namiotem weselnym. Pamiętam jak mnie wtedy podniósł i przytulił...miałam może 8-9 lat....Zastygłam....łzy popłyneły po policzkach....w tym momencie chciałabym wrócić do tego dnia. Cofnąć się w czasie i moc przytulić jeszcze raz...Poczuć tą radość z możliwości przebywania razem...Dziś w dniu jego święta  nie mogę mu powiedzieć jak bardzo jestem mu wdzięczna...nie mogę podziękować, nie mogę przytulić...nie mogę nic...tylko pamiętać.

Ten dzień ze zdjęcia przypomniał mi wszystkie dobre chwilę które spędziliśmy...a było ich całe mnóstwo. Od zawsze byłam jego ukochaną córcią-oczkiem w głowie. Wszędzie za nim chodziłam, we wszystkim chciałam pomagać....nawet jak w nocy przyśnił mi się koszmar to go wołałam...:) i musiał mnie przytulić abym czuła się bezpiecznie .Pamiętam jak jeździliśmy razem rowerem-ja na ramię a on pedałował, albo jak nosił mnie na barana a ja trzymałam się za jego uszy- zawsze miał później je czerwone ale nigdy nie narzekał ,że za mocno ciągnę. Uwielbialiśmy siebie nawzajem....takie było moje dzieciństwo. Później przyszły gorsze chwile...teraz już wiem , że tylko z mojej winy- bunt młodzieńczy. Jakaś głupia sprzeczka, wymiana zdań...a potem cisza. Cisza między nami która trwała przez parę miesięcy. Gdy tak teraz o tym myślę, to nie wiem po co to nam było. Dwa uparciuchy którym trudno było zrobić pierwszy krok.Ten upór mam właśnie po nim...Dopiero w momencie gdy zostałam sama rodzicem zrozumiałam, że on chciał tylko dla mnie dobrze. Zrozumiałam , że nie potrzebne były te ciche dni ( miesiące). To była tylko strata czasu...Gdybym tylko znała dalszy ciąg tej historii wcześniej, gdybym tylko wiedziała to co teraz wiem, gdybym tylko rozumiała to co on chiał mi przekazać....napewno nie straciłabym tyle czasu. Czasu tak cennego który niestety nam się skończył.... I gdy zaczynaliśmy wymieniać między sobą zdania...miałam nadzieje, że wszytko wróci do normy...a wszytko się skończyło. Nastąpił najgorszy dzień w moim życiu. Dzień którego nigdy nie będę wstanie wymazać ze swojej pamięci, który zawsze będzie wywoływał łzy i smutek....
 To , że tak się stało odmieniło całe moje życie...nie wiem czy gdyby tu był z nami mój tato miałabym męża i dwójkę dzieci...plany były inne ale w jednej chwili się one zmieniły wraz z ostatnim oddechem taty.Ten dzień wpłynął na mnie jako człowieka jak również na moje życie . Jest jak jest...nic nie jesteśmy wstanie zrobić w obliczu śmierci. Wszystkich nas ona dotyczy a tak trudno się do niej przygotować. Ciężko ją zaakceptować...jeszcze trudniej się z nią pogodzić. I chyba nigdy nie będę wstanie zrozumieć dlaczego tak szybo zniknął z mojego życia.
Chciałabym móc z nim porozmawiać i nadrobić ten czas który tak bezmyślnie straciliśmy. Chciałabym móc się choć na chwilę przytulić i powiedzieć- Tato kocham Cię
Dobrze, że choć mam te fotografię- choć przez chwilę mogę Go zobaczyć....

17 czerwca 2015

Święto w naszym domu:) 1- sze urodziny

Dziś wyjątkowy dzień dla naszej rodziny. Dzień wyjątkowy...który już nigdy się nie powtórzy. To właśnie dziś nas maluszek obchodzi swoje pierwsze urodziny :)
A jak wiadomo pierwsze urodziny to poważna sprawa i choć impreza i tort są zaplanowane na niedziele to dziś panuje w naszym domu święto. Sama nie wiem kiedy to minęło. Pamiętam jakby to było wczoraj gdy jechałam do szpitala i gdy przyjmowano mnie na oddział. Pamiętam gdy w końcu mały przyszedł na świat i go zobaczyłam. Był taki malutki ( mimo że ważył prawie 4 kg) Pamiętam wszystko...emocje, zapachy , kolory, pogodę tego dnia ...i do końca życia będę to pamiętać bo to wyjątkowe zdarzenie. Udało się nam wraz z mężem dać nowe życie. Cudowne życie które rozświetla każdy nasz dzień. Patrzę na małego Piotrusia i nie wiem kiedy to tak szybko minęło. Jeszcze nie tak dawno maleńki spał i jadł a teraz już duży chłopak który samodzielnie chodzi i łobuzuje :) Czas tak szybko ucieka...szkoda go na głupoty, kłótnie itp.
Gdy patrzę na swoje dzieci to jestem strasznie z nich dumna...I choć nie mogę się pochwalić wieloma sukcesami w moim życiu to co jak  co , ale moje chłopaki są  najlepszym co mnie w życiu spotkało. Są sensem mojego życia, powodem dla którego wstaje codziennie z łóżka wszystkim co napędza mnie do działania:)
Gdy nosiłam jeszcze Piotrusia pod sercem często zastanawiałam się jaki będzie- tak pewnie ma większość przyszłych mam:) Myślałam , czy będzie podobny do naszego starszego syna? Bałam się czy będę mogła go pokochać równie mocno jak pierworodnego? Oczywiście Piotruś jest całkowicie inny od swojego brata. I choć może są trochę podobni wizualnie to charaktery mają odmienne. Maciuś spokojny i rozważny a Piotruś - żywy i szalony:) Na wszystko wejdzie, wszystkiego spróbuje.
Patrzę teraz jak śpi i myślę o jego przyszłości. Nie wiem kim będzie, jaki zawód będzie wykonywał, jakie będzie miał pasje i jak ułoży mu się życie...ale mimo, że to jego urodziny to życzę sobie aby był szczęśliwy bez względu na wykonywane zajęcie . Życzę sobie aby umiał korzystać z życia, aby odnalazł radość w każdym dniu i umiał się cieszyć nawet z najmniejszych rzeczy. Chcę aby był spełnionym i dobrym człowiekiem dla którego los będzie łaskawy. Mam nadzieje, że uda mi się przekazać mu wszytko co będę chciała.Chcę aby znał swoją wartość, by wiedział , że zawsze i w każdej sytuacji może liczyć na moje wsparcie.Chcę móc być obok kiedy będzie mnie potrzebował.

Wszystkiego najlepszego moje Maleństwo
Uciekam się przytulić do Ciebie bo już się stęskniłam :)

9 czerwca 2015

DIY Girlanda na urodziny

Od momentu gdy jestem w domu z dziećmi ( jestem na urlopie macierzyńskim) coraz bardziej ciągnie mnie do wykonywania różnych prac. Właściwie mam kilka projektów które bardzo bym chciała zrobić...i pewnie gdy tylko czas mi na to pozwoli je wykonam. Dziś chciałam się podzielić z Wami sposobem na wykonanie girlandy. Jak dla mnie jest to bardzo fajna, efektowana a za razem szybka i łatwa do wykonania ozdoba. Nam ona posłuży do wykonania sesji zdjęciowej mojego małego z okazji jego 1 -szych urodzin i pewnie zostanie wykorzystana do dekoracji na przyjęcie urodzinowe.
Girlandy można wykonać z: materiału, papieru a nawet bibuły. Ja akurat robiłam z papieru.






 Potrzebujemy:
  • papier, 
  • klej, 
  • tasiemkę ( sznurek )
  •  nożyczki 
  •  dziurkacz




  1.  Na arkuszu papieru odrysowałam trójkąty , ale  oczywiście każdy może wybrać dowolny kształt. Pięknie wyglądają girlandy z chmurek, serduszek czy nawet kółeczek. Wszystko zależy od okazji i naszych upodobań.
  2. Trójkąty wycinamy dokładnie i równo
  3.  Następnie nawijamy na sznurek bądź tasiemkę.








Jak widzicie ja miałam złożony papier na pół przy wycinaniu kształtu-dzięki temu nie musiałam używać dziurkacza tylko przełożyłam tasiemkę przez zgięcie i połączyłam klejem dwa trójkąty. Oczywiście jeśli wolicie zrobić dziurki i przewijać to też jak najbardziej dobrze to wygląda.

Mam nadzieje , że girlanda się podoba a już niedługo będzie można zobaczyć efekt naszej sesji na której oczywiście ją wykorzystam:) Jak widzicie jest to bardzo proste więc zachęcam do zabawy z dziećmi- myślę , że sprawi im to frajdę jak samodzielnie ( czy przy małej pomocy rodziców) uda im się taką girlandę wykonać .

6 czerwca 2015

Dawno dawno temu...

Dawno dawno temu....spokojnie mogę zacząć pisać tego posta :) Od moje ostatniej wizyty na blogu minęło sporo czasu i przyznaje się bez bicia ale zaniedbałam strasznie pisanie...:/ Biję się w piersi i mówię ...moja wina , moja i tylko moja. Mam jednak nadzieje , że wybaczycie?! Powody miałam słuszne i na moje usprawiedliwienie mam tylko to , że doba się chyba kurczy i zamiast 24 godzin ma TYLKO 24 godziny ;) Ostatnio bardzo dużo się dzieje...cały czas coś nowego i niestety trudno mi znaleźć przede wszystkim siły aby usiąść przed kompem i napisać coś z sensem. A co takiego się dzieje?
Pod koniec maja chrzciliśmy naszego najmłodszego. Roboty co nie miara bo niestety całe przyjęcie musieliśmy zorganizować w domu. Wiadomo maj miesiącem komunii więc lokale były zarezerwowane już dawno. My terminu zmienić nie mogliśmy bo chrzestna naszego Piotra mieszka 300 km od nas tak więc musieliśmy się trochę dostosować. Tak więc całe przygotowania należały do mnie...Na szczęście wszystko wyszło fajnie- goście zadowoleni więc ja razem z nimi.

Jedna impreza już za nami ,ale to nie koniec :) Tak to już u nas jest ,że okres letni obfituje w różnego rodzaju uroczystości- 3/4 mojej rodziny ma urodziny właśnie w tych miesiącach. I właśnie teraz przygotowuje się do 1 szych urodzin Piotrusia. Mimo,że nie organizujemy przyjęcia na 50 osób to  jest parę rzeczy do ogarnięcia takich jak tort ( zawsze robię sama- to nasza tradycja ) i sesja fotograficzna którą mam zamiar wykonać sama :) Z tej właśnie okazji jestem w trakcje przygotowania rekwizytów do sesji:)  Będzie hand made : girlanda ( TU jak trwały prace przygotowawcze ), duża jedynka (1) i może pompony ( jak starczy czasu)  itp.Nie zabraknie też balonów :)

Zaraz po urodzinach pakujemy się na urlop do rodziny męża...a po powrocie kolejne już 7 urodziny mojego starszaka :)


Pracy trochę przede mną i choć nigdy nie byłam utalentowana jeśli chodzi o hand made to powiem szczerze , że bardzo sprawia mi to przyjemność. Właściwie wiele rzeczy chciałabym zrobić, ale czasu mi brak....-achhh ten mój słomiany zapał :)
Mam jednak nadzieje , że mimo wszystko uda mi się skrobnąć coś jeszcze przed urlopem:)






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...