30 sierpnia 2016

Jestem dziwna...

Jestem dziwna...normalnie dziwolog totalny. 

Odkąd urodziłam swojego drugiego syna oczywistym stał się temat powrotu do pracy. Wśród moich znajomych nie znalazła się an jedna osoba która ze zrozumieniem pokiwała by głową gdy na pytanie cyt." Wracasz do pracy? Pewnie bardzo się cieszysz?! Już zapewne masz dość siedzenia w domu?! - Odpowiadałam NIE, chętnie zostałabym w domu z dziećmi.
Każdy kto zaczynał ten temat robił wielkie oczy i z głupią miną pytał i tu kolejny cytat-" ..ale jak to...? Ja wręcz nie mogłam się doczekać powrotu. "

Jestem dziwna- mi się wcale nie śpieszyło zostawiać moje szczęścia na te 8-9 godzin dziennie.
Jestem dziwna - wcale nie czułam się nieszczęśliwa zajmując się dziećmi, praniem , sprzątaniem, gotowaniem i czekaniem na męża . Wręcz przeciwnie...czułam , że jestem tam gdzie powinnam, tam gdzie byłam potrzebna.
Jestem dziwna- nie narzekałam na brak zajęć. Nuda to ostatnia rzecz która mi dokuczała gdy byłam w domu.
Jestem dziwna- potrzeba rozmowy i wyjścia do ludzi? Boże ja marzyłam o chwili sam na sam...ciszy przez 5 minut. Nie w głowie były mi spotkania towarzyskie 5 razy w tygodniu. W zupełności wystarczyły odwiedziny najbliższych przyjaciół, od czasu do czasu rozmowa telefoniczna ze znajomymi i rozmowy z innymi mamami na placu zabaw.
Jestem dziwna- rozwój zawodowy, osobisty? Właśnie "siedząc" w domu z dziećmi rozwinęłam się najwięcej. Mimo tylu zajęć i obowiązków znajdywałam czas na pisanie bloga ( od momentu powrotu do pracy to mój pierwszy post a minął rok), rozwój swoich pasji i zainteresowań. Teraz nie mam czasu na to wszytko. Dni uciekają za szybko.

Jestem dziwna i dobrze mi z tym!!

Żal mi każdego dnia, każdej chwili kiedy spędzam ją bez moich dzieci.Oczywiście zachowując zdrowy rozsądek i nie popadając w skrajności w skrajność. Poczucie uciekającego a co gorsza straconego czasu jest mega przytłaczające. Gdyby tylko można by było być w domu z dziećmi i jednocześnie mieć zasilane konto minimum moją stawką z umowy o pracę? Nie mówię tu o 500 + :) bo przecież nie ma nic za darmo.

5 sierpnia 2015

Powrót do pracy

Około miesiąca temu żaliłam się , że już niedługo wracam do pracy. Do tej wstrętnej , złej, okropnej pracy! Wiedziałam , że już niedługo czeka na mnie to "zło konieczne".Bałam się tego dnia strasznie. W mojej głowie pojawiały się tysiące myśli jak moje maleństwo wytrzyma beze mnie te godziny. Oczami wyobraźni widziałam jak biedne płacze pod drzwiami wołając mama. Bałam się jak on biedny uśnie bez cycusia, bez przytulenia się do mnie?! Na samą myśl serce mi pękało z żalu. Obwiniałam się , że przez rok czasu nie udało mi się znaleźć rozwiązania ( czytaj wygrać w totka) aby móc zostać ze swoimi dziećmi w domu.
Dziś przyszedł ten sądny dzień w którym musiałam pozostawić swoje potomstwo same z babcią a sama udać się do pracy ciężko zarabiać pieniądze.Jak wrażenia?!

Otóż już od kilku dni miałam lekki stres. Nie o pracę się denerwowałam ale własnie o te moje małe skarby i o to jak sobie poradzą beze mnie.Już wczoraj wieczorem miałam wszystko naszykowanie. Jedzenie dla dzieciaków, ubrania dla nich i dla siebie itp. Tak aby mama nie musiała się za bardzo przejmować i robić sobie kłopotu np. z gotowaniem. Rano -jak nigdy Piotruś trochę pospał dłużej więc ja spokojnie mogłam się uczesać ,ubrać i pomalować. Najgorsze było wyjście z domu. Nauczona już doświadczeniami z pierwszym synem wiedziałam, że pożegnanie nie może być za długie a już na pewno dziecko nie może zobaczyć moich łez. Dlatego gdy już byłam gotowa i przyszedł na mnie czas dała po buziaku synkom i zostawiłam ich pod opieką babci. Oczywiście całą drogę myślałam o tym czy bardzo im jest smutno itp.
W pracy czekało na mnie miłe powitanie- koledzy i koleżanki ucieszyli się , że już jestem:) i chyba ja też trochę za nimi tęskniłam:)
Nikomu nie mówcie ale dziś nie robiłam NIC...nie mam jeszcze wszystkich dostępów do systemów no i nie było mnie prawie dwa lata. Właściwie bez wahania można powiedzieć , że zaczynam "nową" pracę. Cały swój czas walczyłam z systemem i hasłami do programów a i tak nie udało się wszystkiego załatwić ( taka firma ;) ) i doszło do mnie , że już dawno tak nie odpoczęłam :) Tak ...tak...śmiało mogę przyznać , że w pracy mi się wręcz nudziło...To czekanie, stukanie na klawiaturze, przeglądanie dokumentów...Uświadomiłam sobie , że w domu z cała pewnością zrobiłabym w tym czasie mnóstwo pożytecznych  rzeczy i na pewno nie miałabym czasu posiedzieć na czterech literach. Co więcej udało mi się wypić ciepłą kawę :) Bez pośpiechu, bez obawy czy dobrze dostawiłam filiżankę z dala od małych rączek które będą ciekawe co znajduje się w środku . Jednak mimo tych "przyjemności" z tyłu głowy była myśl o dzieciach i to uczucie w sercu które trudno opisać ale do przyjemnych nie należy.Zapewne większość mam które wróciły do pracy wiedzą o czym mówię. Tak więc gdy przyszła pora powrotu do domu oczywiście popędziłam jak szalona aby jak najszybciej być przy moich skarbach. Dodatkową motywacją był fakt , że od 7 godzin nie karmiłam syna więc zachodziła obawa , że moje piersi mogą eksplodować  :)
I wiecie co na mnie czekało w domu? Otóż totalne rozczarowanie. Żadne z dzieci nie płakało za mną "wyrodną matką" która poszła sobie i zostawiła...podobno obaj byli grzeczni i ładnie się bawili. Moje obawy o zasypianie? Cóż tu też nie mogłam polegać na matczynej intuicji bo o dziwo udało się zasnąć bez cysia i przytulanek -ot tak poprostu :) Obiadek zjedzony , dzieci zadowolone.
Pojawiło się światełko w tunelu które rozwiało moje pesymistyczne myśli i czarne scenariusze.  Jestem realistką i wiem , że nie zawsze moje wyjście do pracy będzie tak wyglądało jak dziś. Zdaje sobie sprawę , że czasem będzie płacz i to wszytko czego tak bardzo chciałabym uniknąć ale mam nadzieje , że jednak szybko się przyzwyczaja do nowego rytmu.
Do wszystkich mam które wracają do pracy lub myślą o tym- nie bójcie się spróbować! Może to być ważny krok dla Was i dla waszych pociech. Dziś mimo tych obaw i stresu miałam dobry dzień. Dawno się tak nie stęskniłam za swoimi dziećmi- bo niby kiedy jak ciągle były przy mnie. Uwierzcie , że ma to swoje plusy. Wszytko cieszyło mnie podwójnie a moja uwaga była jeszcze mocniej skupiona na nich. One miały też czas na poznanie się lepiej z babcią oraz na inne spojrzenie na rzeczywistość. Dziś patrzę pozytywnie na mój powrót do pracy i mam nadzieje , że będzie więcej tych" dobrych " dni :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...