Dzień mamy już za nami...a życie toczy się dalej. Codzienne zmagania jak były tak są...czyli dzień jak codzień. Nie wiem czy to wina właśnie tego święta czy poprostu tak samo z siebie ale wczoraj wieczorem złapała mnie menalcholia...jakiś mały dół z którym męczę się do dziś. Uwierzcie zazwyczaj nie mam takich stanów...jestem raczej pogodną osobą która stara się widzieć tylko możliwości a nie przeciwności. Niestety chyba i ja jednak czasem mam zmniejszoną odporność.
Czytając wszystkie wpisy odnośnie macierzyństwa i analizując swoje życie obecne jestem przekonana o swoim szczęściu i radości jaką mam z macierzyństwa i bycia w domu z dziećmi...Jeszcze 6 lat temu gdy urodził się mój pierwszy syn nie mogłam się doczekać powrotu do pracy....Wręcz piszczałam z zachwytu gdy mogłam zacząć pracować. Mimo iż moje serce zawsze zostawało w domu to cieszyłam się z możliwości pracy. Teraz jest odwrotnie...dlatego ,że już wiem jak to jest zostawić swoje maleństwo ( w dobrych rękach )i tęsknić każdej minuty.Niestety mój macierzyński dobiega końca bo już w sierpniu wracam do pracy...I właśnie to mnie tak zaczeło dołować.
Kurczę...lubię swoją pracę...lubię ludzi z którymi pracuję itp. ale swoje dzieci kocham najmocniej na świecie. Widzę , że im jest dobrze -bo jestem w domu. Jestem gdy mają ochotę na naleśniki lub inne smakołyki, gdy trzeba pójść do lekarza, gdy mają ochotę się przytulić, gdy potrzebują pomocy w pracy domowej, gdy chcą pójść na spacer czy plac zabaw....i tak dalej...można by wymieniać bez końca. POPROSTU JESTEM !!!! Ja czuję , że jestem tu gdzie moje miejsce..., ale niestety wszytko co dobre widocznie musi się skończyć i pora wracać do pracy.
Maluszek musi iść do żłobka i to też jest dla mnie trudne do przejścia-nie wiem jak on sobie da radę- obecnie gdy tylko znikną mu z oczy od razu płacze... tak więc nie wyobrażam sobie tego jak będę musiała go zostawiać z "obcymi" ciociami...:(
Czuję się strasznie rozdarta....z jednej strony wiem , że muszę wrócić do pracy ( kwestie finansowe itp.) Żłobek to nie koniec świata- mnóstwo dzieci korzysta z tego typu miejsc i są szczęśliwe . Z drugiej czuję , że najlepsze co mogę dać swoim dzieciom to ja i moja opieka.
Szkoda , że nie można pstryknąć palcem i mieć jedno i drugie- pieniądze i bycie z rodziną w domu.
Mam nadzieje, że coś przez czerwiec i lipiec się zmieni w moim myśleniu....:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz